
Każda zmiana wywołuje w nas poruszenie. Nawet ta, na którą czekaliśmy, którą sami wybraliśmy, która miała być „lepszym życiem”. Zmiana miejsca, pracy, środowiska, języka, rytmu dnia, otoczenia… wszystko, co nowe, wymaga od nas wysiłku – emocjonalnego, fizycznego, społecznego. I czasami ten wysiłek okazuje się po prostu zbyt duży.
Zaburzenia adaptacyjne nie pojawiają się dlatego, że jesteś „za słaby”, tylko dlatego, że coś w Twoim świecie zmieniło się tak intensywnie, że Twoja psychika nie zdążyła się z tym oswoić. Może to przeprowadzka, rozstanie, utrata pracy, nagła odpowiedzialność. A może właśnie – życie za granicą, z dala od tego, co znajome.
Z pozoru wszystko wygląda dobrze. Masz dach nad głową, może pracę, może nawet ludzi dookoła. A jednak w środku coś się nie układa. Czujesz napięcie, smutek, rozdrażnienie, bezsenność. Masz wrażenie, że nie ogarniasz rzeczy, które kiedyś były naturalne. Może jesteś nadwrażliwy, może wszystko Cię męczy. Czasem płaczesz, a czasem po prostu nic Cię nie cieszy.
Życie w obcym kraju to nie tylko zmiana miejsca. To zmiana języka, kultury, tempa, relacji. Czasem trzeba zaczynać od zera. Czasem nie ma się z kim podzielić tym, co naprawdę się czuje, bo „inni sobie radzą”, „nie wypada narzekać”, „miało być dobrze”.
A jednak – masz prawo się w tym pogubić. Masz prawo czuć, że Ci trudno. Masz prawo nie radzić sobie przez chwilę. I możesz poszukać wsparcia – zanim napięcie stanie się przytłaczające.
Jeśli czujesz, że zmiana, przez którą przechodzisz, Cię przerasta, mogę Ci w tym towarzyszyć. Pomogę Ci uporządkować to, co rozproszone. Zrozumieć, co się w Tobie dzieje. Odszukać swoje potrzeby i zasoby. I krok po kroku odzyskiwać poczucie równowagi – niezależnie od tego, gdzie jesteś na mapie.